Quantcast
Channel: Porady Herrbaty
Viewing all 141 articles
Browse latest View live

Uwaga na promocje!

$
0
0

Wyprzedaże, przeceny, okazje! Każdego dnia kuszą nas kolorowe plakaty informujące o promocjach. Czy są to produkty żywnościowe, czy ciuchy - nie ma znaczenia. Ważne, że robimy interes życia.
Niestety często wracamy z torbami dóbr, których zakup tylko pozornie nam się opłacił.
Właściciele tak naprawdę nie tracą na promocjach. Tworzą je, aby na nich zarobić. Wypracowali cały szereg chwytów, na które nabierają klientów. Przeczytaj jakie i nie daj się!



Wirtualna przecena
Jednym z podstawowych trików, jest podwyższenie ceny produktu, aby móc potem z czego obniżyć. Właściciele często umieszczają promocyjną etykietę przy produkcie, którego cena nie różni nic od ceny sprzed przeceny, bo produkt objęty promocją nigdy tyle nie kosztował.

3 w cenie 2
Bardzo często kupujemy na promocjach więcej niż potrzebujemy. Przykładowo, chcesz kupić jedno opakowanie makaronu, a wychodzisz z dwoma. Wystarczy, że zostały sklejone taśmą z napisem "promocja". Analizując, ile poprzednio kosztowało cię pojedyncze opakowanie, zobaczysz, że nie zaoszczędziłaś ani złotówki. Dodatkowo data przydatności produktów może okazać się bardzo krótka. Zanim skorzystasz z tego typu promocji, odpowiedz sobie na kilka pytań: Czy potrzebne Ci drugie opakowanie tego samego produktu? Jaki jest jego termin ważności? Jaka jest cena tego pierwszego produktu?

Drugi taniej
Często ulegamy promocjom "kup drugi produkt za 1 grosik". Niestety rzecz, którą możemy dokupić za symboliczną opłatą, często jest ograniczony jedynie do niektórych smaków, czy rodzajów. Przed skorzystaniem z oferty zawsze sprawdź, które produkty obejmuje promocja, żeby przy kasie nie było przykrego rozczarowania.

Drogie i tanie razem 
Na sklepowych półkach leżą razem towary przecenione i te z normalną ceną. Właściciele chcą, żeby wziąć produkt w normalnej cenie, myśląc że jest przeceniony. Jeśli pójdziesz z pretensjami do kierownika, usłyszysz, że to klienci są winni, bo wszystko poprzekładali.

Promocja widmo

Zwróć uwagę, czy kasjer nabił niższą cenę, ponieważ czasami system w komputerze, może nie wychwycić promocji. wiele osób nie zauważa tej różnicy, skuszeni niską ceną płacą za produkty normalnie.

Fałszywa likwidacja
Widzisz wielki napis informujący o likwidacji sklepu? Może zamyka się sklep. a może to tylko chwyt marketingowy.

Mniej za mniej 
PROMOCJA głosi wielki napis przy półce. Towar jest ci znany, cena rzeczywiście niższa - więc kupujemy! Nie zauważamy tylko jednego: zmniejszyło się opakowanie. Czasami może się okazać, że nawet przepłacasz.

Czasami można wychwycić prawdziwe promocje, tylko trzeba to robić z głową :) Ja na przykład korzystam ze strony zooplus kupon rabatowy, by kupować taniej karmę i zabawki dla naszego Kociaczka. Na stronie znajdziecie sporo rabatów w innych kategoriach - nie tylko zwierzęcych ;) Polecam także aplikację KODY RABATOWE (na androida oraz na iPhon'a), która pomoże Wam zaoszczędzić trochę pieniędzy.
A Wy ulegacie promocjom? Z głową? Pozdrawiam!

Szampon przeciw wypadaniu włosów Bios Line - Biokap Anticaduta

$
0
0

Bardzo długo miałam manię na punkcie szamponów i w pewnym momencie mąż zabronił kupowania mi kolejnych butelek. Mimo wszystko dalej w łazience stoi ich przynajmniej z cztery, w tym obowiązkowo oczyszczający :) Nie zgadzam się z tym, że szampon tylko myje i nie jest w stanie zapewnić dobrej pielęgnacji włosom. Dobrze dobrany szampon to podstawa w walce o piękne i zdrowe włosy!




Dzisiaj chciałam Wam opisać produkt, który własnie zużyłam, w którym pokładałam duże nadzieję a mianowicie Biokap Anticaduta... Producent pisze o nim...

W formule szamponu Biosline Anticaduta zastosowano następujące składniki pochodzenia roślinnego:
• palma sabałowa oraz pestki dyni – to właśnie one hamują wypadanie włosów, blokując enzym 5 alfa-reduktazy,
• substancje pozyskane z winorośli oraz afrykańskiej rośliny Olax dissitiflora - skutecznie poprawiają mikrocyrkulację w skórze,
• wyciąg z egzotycznej rośliny China – o silnym działaniu wzmacniającym włosy,
• mięta oraz olejki z rozmarynu i drzewa herbacianego z upraw organicznych – dają efekt odświeżenia i oczyszczenia,
• ekstrakt z pokrzywy – reguluje wydzielanie sebum,
• ekstrakty z krwawnika, chmielu, malwy – nawilżają włosy, mają działanie ochronne,
• sufraktanty z kokosa – mają delikatne właściwości myjące.

Formuła szamponu - oparta na roślinnych składnikach myjących, ekstraktach roślinnych oraz oczyszczonych olejkach eterycznych – jest niezwykle łagodna dla włosów, zapewniając im piękny wygląd i równowagę. W szamponie nie użyto chemicznych składników drażniących, takich jak emulgatory PEG, silikony, SLS, SLES czy parabeny. Kosmetyk został też przetestowany pod kątem zawartości niklu oraz przeszedł testy dermatologiczne.
Szampon stanowi pierwszy, ważny etapem kuracji przeciwko wypadaniu włosów. Powinien być stosowany 2-3 razy w tygodniu, już w momencie, gdy dochodzi do pierwszych objawów przerzedzania fryzury, aby zapobiec nasileniu problemu.


Skład: aqua, decyl glucoside, coco-glucoside, glycerin, cocamidopropyl betaine, cucurbita pepo extract, cucurbita pepo(pumpkin) seed extract, disodium cocoamphodiacetate, urtica dioica extract, urtica dioica(nettle) extract, sodium lauroyl glutamate, sodium chloride, cinchona succirubra extract, cichona succirubra bark extract, serenoa serrulata extract, serenoa serrulata fruit extract, achillea millefolium extract, vitis vinifera leaf extract, vitis vinifera (grape) leaf extract, menthol, capsicum frutescens extract, capsicum frutescens fruit extract, humulus lupulus extract, humulus lupulus (hops) extract, malva sylvestris extract, malva sylvestris (mallow) flower/leaf/stem extract, olax dissitiflora oil, olax dissitiflora root oil, melaleuca alternifolia oil, melaleuca alternifolia (tea tree) leaf oil, rosmarinus officinalis oil, rosmarinus officinalis (rosemary) leaf oil, alcohol, parfum, maltodextrin, ethylhexylglycerin, phenoxyethanol, lactic acid.
Cena: ok. 43zł/200ml
KLIK!


Szampon został zamknięty w ciemnozielonej buteleczce. Jest dość twarda, ale nie ma problemów z aplikacją produktu. Wewnątrz opakowania znajdziemy gęsty, przezroczysty, żelowy płyn o przyjemnym ziołowym zapachu rozmarynu.
Konsystencja produktu sprawia, że szampon jest bardzo wydajny i mała buteleczka potrafi starczyć na dłuższy czas.
Zanim zdążyłam go użyć, zaimponował mi jego skład. Nie zawiera agresywnych detergentów, Szampon bazuje na łagodniejszych detergentach: głownie glukozydach (niejonowe) oraz amfoterycznych, takich jak betaina kokamidopropylowa. Mimo wszystko doskonale się pieni i bardzo dobrze oczyszcza. Szampon posiada dużo ciekawych ekstraktów - ekstrakty z dyni, pokrzywy, palmy sabałowej, winorośli, malwy, krwawnika, chmielu, olejki: herbaciany, rozmarynowy, mentol. Po pierwszym umyciu włosów, byłam jeszcze bardziej zadowolona. Nie podrażnia skóry, nie wysusza i nie plącze włosów.
A teraz najważniejsze - czy  Biokap Anticaduta hamuje wypadanie włosów? Sama się bardzo zdziwiłam, bo rzeczywiście w tej kwestii szampon radzi sobie całkiem nieźle...  Każdego dnia gubię sporą ilość włosów, głównie po myciu - niby mieszczę się w normie, ale wiem, że w moim przypadku to nadmierna ilość. Niektóre produkty kosmetyczne/suplementy potrafią temu zaradzić i zmniejszyć wypadanie - i tak właśnie działa Biokap Anticaduta :) Już od pierwszego umycia zauważyłam istotną zmianę :)
Podsumowując - świetny :) Jeśli dręczy Cię problem wypadających włosów - spróbuj. Jeśli nie, też spróbuj! Warto wzmocnić sobie czuprynkę, zwłaszcza że nadchodzi jesień ;) 


Polecam Wam serdecznie :) A może znacie jakieś inne sposoby na nadmiernie wypadające włosy? Podzielcie się ze mną w komentarzach! Pozdrawiam :)


LADY COMP - czas porzucić antykoncepcję hormonalną

$
0
0
10 lat temu zaczęłam stosować antykoncepcję hormonalną. Była to wtedy dla mnie najlepsza forma zabezpieczenia - trzeba było tylko pamiętać o przyjmowaniu tabletki o stałej porze dnia. I tak (z małymi przerwami) żyłam z pigułką aż do dziś. Trzeba przyznać, że dużym plusem antykoncepcji hormonalnej jest komfort psychiczny. Małe prawdopodobieństwo zajścia w ciążę, uregulowany cykl... nie wszystko jednak jest takie idealne, jakim się może wydawać
Pigułka hormonalna, to jedna z najbardziej komfortowych metod zapobiegania ciąży. Opiera się na dostarczaniu do organizmu sztucznych hormonów. Chociaż hormony wytworzone są sztucznie, działają podobnie jak te naturalne. Obecność w organizmie sztucznych hormonów wiąże się z wysoką skutecznością, ale niestety także z możliwością wystąpienia działań niepożądanych, które wpływ mają na cały organizm.
Oczywiście wszystko jest kwestią indywidualną, dlatego skutki uboczne mogą wystąpić - ale nie muszą! A należą do nich...

  • krwawienia i plamienia poza cykliczne,
  • trądzik, łojotok (szybko przetłuszczające się włosy),
  • bóle głowy,
  • nudności, wymioty,
  • wzdęcia brzucha,
  • wzrost ciśnienia tętniczego krwi,
  • przyrost masy ciała,
  • bóle sutków,
  • grzybica pochwy,
  • obniżenie libido (zmniejszenie ochoty na seks),
  • pogorszenie nastroju, drażliwość (czasem depresja),
  • powiększenie żylaków kończyn dolnych,
  • powikłania zakrzepowo-zatorowe (mogą zagrażać życiu),
  • zaburzenia gospodarki tłuszczowej (więcej złego cholesterolu LDL),
  • choroba niedokrwienna serca u kobiet palących papierosy, powyżej 35. roku życia.
Stwierdzono, że estrogeny zawarte w tabletkach są jednym z kilku czynników zwiększających ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia, choroby wieńcowej, nadciśnienia tętniczego, powodują nadmierny wzrost krzepliwości krwi (sprzyja to zakrzepom i zatorom w naczyniach a także udarom niedokrwiennym mózgu). Bardzo długie stosowanie tej metody może powodować rozwój wielu chorób wątroby. Zwiększone jest ryzyko powstania kamicy pęcherzyka żółciowego, a także łagodnych i niestety złośliwych nowotworów wątroby. U kobiet przed 35 rokiem życia wyraźnie częściej występują także nowotwory sutka.
Wiele badań wskazuje na związek raka szyjki macicy z antykoncepcją hormonalną. Nie jest to bezpośredni wynik działania hormonów, jednak częstsze współżycie powoduje występowanie stanów zapalnych i niewielkich nawet uszkodzeń w obrębie szyjki macicy.
Antykoncepcję hormonalną postanowiłam porzucić także z innego powodu :) Chcę przygotować swój organizm do pierwszej ciąży, Mam nadzieję, że najpóźniej za pół roku będziemy się starać o maleństwo :) Dlatego na ten czas przyda się metoda zapobiegania ciąży, która nie będzie ingerować w mój organizm... No i padło na Lady Comp :)


Lady Comp to w skrócie "komputer cyklu", taki elektroniczny kalendarzyk. Pojawił się w Polsce około 10 lat temu, jednak został wprowadzony na rynek dużo wcześniej, jakieś 30 lat temu.
Komputer cyklu działa na zasadzie niezwykle dokładnych pomiarów temperatury i ich analizy za pomocą zaawansowanego oprogramowania. Urządzenie to doskonale określa dany moment cyklu informując użytkowniczkę czy ma ona dzień płodny, czy niepłodny.
Dużo osób wątpi w działanie tego urządzenia - ale badania mówią same za siebie. Skuteczność komputerów cyklu określa się dość wysoko (99.3%), musimy być tylko skrupulatne, systematycznie dokonywać pomiary i powstrzymywać się od współżycia w dni określane jako płodne. Warto wiedzieć, że skuteczność Lady Comp jest na takim samym poziomie jak skuteczność antykoncepcji hormonalnej doustnej!


Urządzenie jest dość drogie, to na pewno duży minus dla wielu kobiet... ale jego cena odpowiada cenie ok 54 opakowań popularnych tabletek antykoncepcyjnych. Biorąc pod uwagę wieloletni okres stosowania, całkowity brak skutków ubocznych i deklarowaną wysoką skuteczność urządzenia z pewnością jest to metoda godna rozważenia.

Przewóz zwierzaka - poradnik emigranta #2

$
0
0

Kiedy pół roku temu postanowiliśmy wyprowadzić się z Gliwic do Edynburga, wszyscy pytali "a co z waszym kotem", "oddajecie go?"? Oddanie kotka innej rodzinie nie wchodziło w grę, przecież to członek naszej rodziny... Ale rzeczywiście, przewózka czworonożnego przyjaciela za granicę to spory kłopot. Decydując się na transport pupila samolotem, musimy się liczyć z dużym stresem naszego zwierzaka i sporymi kosztami. Nasz pupilek zamknięty jest w ciemnym i chłodnym luku bagażowym, pozbawiony jakiejkolwiek opieki, zdany tylko na siebie... Darujmy zwierzakom takiej traumy.
Od znajomej dowiedziałam się o firmie Linora, która zajmuje się przewożeniem zwierząt na terenie całej Europy. To dzięki niej mieliśmy szansę znów zamieszkać w komplecie :)



Linora
Firma Linora powstała dwa lata temu. Założyli ją inż. zootechniki Lidia Zagórskiej i Rafał Zagórski. Firma Linora specjalizuje się w przewozie zwierząt domowych, głównie psów i kotów (ale także fretek, ptaków i gryzoni). Zwierzęta przewożone są w certyfikowanych transporterach, które są odpowiednio dopasowane do rozmiaru każdego pasażera. Zwierzaki podróżują pod okiem wykwalifikowanej kadry zootechnicznej lub weterynaryjnej w wyspecjalizowanych samochodach osobowych z klimatyzacją. Linora działa na terenie całej Europy.
Koszty: ok 1400 zł


Dokumenty
Kiedyś trzeba było zacząć wszystko załatwiać już rok przed planowaną podróżą, Wielka Brytania jednak zniosła kwarantannę.
U każdego weterynarza dowiesz się, jakie dokumenty trzeba załatwić, aby przewieźć zwierzaka do innego kraju. Przepisy zmieniają się co jakiś czas, a każdy kraj ma inne wymagania Ja mogę powiedzieć, jak to wygląda z przewozem do Wielkiej Brytanii.
- Zwierzę musi mieć wszczepiony znak identyfikacyjny w postaci elektronicznego mikroczipa.
- Po założeniu identyfikatora zwierzę musi zostać zaszczepione przeciwko wściekliźnie. Nawet jeśli Twój zwierzak już ma aktualne szczepienie, musisz wykonać je jeszcze raz. Granicę Wielkiej Brytanii czworonóg może przekroczyć dopiero po upływie 21 dni od daty szczepienia.
- Trzeba wyrobić specjalny paszport dla zwierzaka, w którym będą odnotowane wszelkie szczepienia.
- Leczenie tasiemca -dotyczy tylko psów. Wszystkie psy muszą zostać poddane leczeniu przeciwko temu pasożytowi. Leczenie musi zostać przeprowadzone nie wcześniej niż 24 godziny i nie później niż 120 godzin przed planowanym przyjazdem do UK. Odrobaczenie - w przypadku kotów. Na takich samych zasadach :) U weterynarza otrzymasz odpowiednią tabletkę.
Koszty: ok 150 zł


Kiculka naszego jeszcze nie ma z nami... aktualnie zajmuję się nim kochana rodzinka z Polski, od których mam mojego futrzaka (dziękuję!). Ale już niedługo będziemy razem, jeszcze trochę! :)

Na koniec polecam artykuł - http://www.linora.pl/pdf/Articles/artykul-1.pdf. Warto przeczytać, jeśli kiedykolwiek będziecie chcieli transportować swojego zwierzaka :)

Ultranawilżenie z RESIBO - recenzja wielozadaniowego kremu

$
0
0

Nigdy nie przykładałam zbytniej uwagi do kremów, które stosuję na twarz. Istotne dla mnie było, żeby ładnie pachniał i dobrze się wchłaniał. Niestety moja skóra z wiekiem stała się "problematyczna" i już byle co jej nie wystarcza. Jest sucha, naczynkowa i ma skłonność do wyprysków... poza tym nie przepada za kremami. Najlepiej czuje się przemyta micelem i pozostawiona samą sobie. Nie jest to jednak dobre rozwiązanie, dobrze wiem jak ważne jest odżywianie twarzy (zwłaszcza w moim wieku) i ochrona przeciwsłoneczna. 



O marce...
Resibo jest polską marką kosmetyków, które powstały na bazie naturalnych, specjalnie wyselekcjonowanych surowców. Specjalizuje się w produktach, które są stworzone z myślą o bezpieczeństwie dla skóry oraz szacunku wobec środowiska. Są one wegańskie, biodegradowalne i wszechstronne. Minimalizm przy maksymalnej efektywności oraz zachowaniu dostępnej polityki cenowej, biorąc pod uwagę stosunek kosztu zakupu do jakości wyrobu. Lepsze bywa wrogiem dobrego. Dlatego produkty Resibo są naturalne w ponad 96 %. 
O kremie
Lekki jak baza, idealny pod makijaż. Niewidzialna siateczka minerałów zabezpiecza i chroni skórę przed słońcem (SPF 10). Nie pozostawia smug. Nawilżająca kompozycja daje to, co najlepsze przez cały dzień.
Naturalny pokarm dla skóry. Zawiera aż 14 składników nawilżających, m.in. olej arganowy, Aquaxtrem tm, czyli wyciąg z korzenia rabarbaru, Cristalhyal – specjalnej budowy kwas hialuronowy czy Omega Plus – mieszaninę olejów zimnotłoczonych. To prawdziwa bomba witaminowo-odżywcza. Do kremu dodaliśmy również filtr mineralny SPF 10, który jest wspierany dodatkowo przez galactoarabinan, czyli wyciąg z drzewa modrzewiowego – zwiększa on ochronę przeciwsłoneczną oraz zapobiega przeznaskórkowej utracie wody. Filtr ma optymalną wysokość do codziennego stosowania. Krem jest lekki, świetny pod makijaż, nie bieli. Doskonały również dla osób, które borykają się z niedoskonałościami – zawarty w nim olejek manuka działa antybakteryjnie i przeciwzapalnie.
Dla kogo?
Dla każdego typu cery, również dla skóry z niedoskonałościami. Dla osób, które szukają wielofunkcyjnego, ale naturalnego produktu na dzień.
Skład:
Aqua, Coco Caprylate/Caprate, Talc, Propanediol, Linum Usitatissimum Seed Oil, Glycerin, Apricot Kernel Oil Polyglyceryl-4 Esters, Titanium Dioxide, Argania Spinosa Kernel Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Galactoarabinan, Sodium Hyaluronate, Rheum Rhaponticum Root Extract, Leptospermum Scoparium Branch/Leaf Oil, Hydrogenated Olive Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Zea Mays Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Olea Europaea Oil Unsaponifiables, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Microcrystalline Cellulose, Cellulose Gum, Xanthan Gum, Sodium Phytate, Aluminum Hydroxide, Magnesium Stearate, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Limonene, Citral, Linalool
Olej arganowy, Olej migdałowy, Aquaxtrem ™ – wyciąg z korzenia rabarbaru, Cristalhyal ® – kwas hialuronowy, Omega Plus, Filtr mineralny
Cena: 79 zł/50 ml
Można zakupić: TUTAJ



Moja opinia:
Krem ultranawilżający Resibo przybył do mnie w bardzo ładnej tekturowej tubie. Idealnie przydała się na gumki do włosów :) Szkoda było wyrzucać. Sam krem mieści się w kolorowym, smukłym opakowaniu z pompką (air less). To bardzo dobre zastosowanie, ponieważ aplikując krem nie pozostawiamy w produkcie zarazków z dłoni - przez co kosmetyk cały czas utrzymuje najwyższą jakość. Ponadto kosmetyki bez kontaktu z powietrzem dłużej zachowują swoje właściwości.
Konsystencja kremu jest bardzo wydajna, dzięki czemu wystarczy jego "ziarenko", aby dobrze nawilżyć i odżywić twarz. Na początku zrobiłam błąd i nakładałam kremu za dużo (dla mnie była to standardowa ilość) i na twarzy pozostawały białe smugi (to talk), dlatego musimy uważać by nie nałożyć go za dużo.
Zapach kremu kojarzy mi się z trawą cytrynową, jest lekki, przyjemny i naturalny.
Właścicielki skóry suchej na pewno często zmagają się z problemem "odstających skórek" po nałożeniu podkładu. Głównie widać to koło płatków nosa i pomiędzy brwiami. Po dłuższym stosowaniu Resibo, nie miałam już z tym problemu. Jest to zasługa wyciągu z drzewa modrzewiowego, które ma lekkie działanie złuszczające. Jest tak delikatne, że nie ma tutaj mowy o zaczerwienieniu czy podrażnieniu.
Krem dobrze rozprowadza się po skórze, ale trzeba dać mu chwilę na wchłonięcie się. Skóra dzięki Resibo jest gładka i nawilżona przez cały dzień. Ze względu na talk w składzie nie powoduje świecenia się skóry, dobrze się sprawdza pod makijażem.



Wydawać się może, że krem jest dość drogi. Jeśli jednak spojrzymy na jego wydajność, działanie i naturalny skład - zmienimy zdanie. Krem doskonale nawilża, lekko pilinguje, łagodzi stany zapalne no i pochłania nadmiar sebum... Wielozadaniowy i prawie w 100% naturalny... warto wydać na niego te 79 zł :)


Znacie markę Resibo? A może chcecie polecić inny świetny krem do twarzy? Czekam na Wasze komentarze :)

Zbilansowana równowaga - szampon Aubrey GPB

$
0
0

Znalezienie idealnego szamponu i odżywki, dopasowanego dla naszego rodzaju włosów, czasami graniczy z cudem. Lista produktów handlowych, które wypróbowałam jest ogromna, a skład substancji chemicznych w nich zawarty jeszcze większy... W poszukiwaniu wysokiej jakości szamponu o naturalnym składzie napotkałam się na GPB (glikogenowo-proteinowa równowaga) od Aubrey. Zapraszam na recenzję :)



O produkcie:
Szampon glikogenowo-proteinowy o zapachu rozmarynu i mięty przywraca włosom równowagę.
Szampon uzupełnia poziom nawilżenia i dodaje energii włosom dzięki odżywczej formule, która zwiększa ich miękkość i sprężystość. Nawilżające olejki roślinne wygładzają włókno włosa i dostarczają witamin. Wzmacniające połysk kwasy owocowe bardzo delikatnie oczyszczają pozostawiając włosy pełne, błyszczące i delikatnie pachnące. Włosy stają się zdrowe, nawilżone i pełne blasku.- w 100% naturalny zapach
- bez parabenów,
- bez glikolu,
- bez sztucznych barwników
- bez silikonu
- bez Phenoxyethanolu
- bez PEG i SLS
- bez składników GMO
- fizjologiczne pH
- hypoalergiczny
Kluczowe składniki:
*proteiny soi i mleka - wzmacniają i naprawiają włókno włosa
*organiczny aloes i masło shea - uzupełniają poziom nawilżenia, nadają miękkość strukturze włosa
Polecany:
do wszystkich rodzajów włosów
Skład: Aqua, aloe barbadensis leaf juice*, decyl glucoside, oryza sativa (rice) extract, glucose, sodium cocoyl hydrolyzed soy protein, xanthan gum, fragrance†, milk protein, butyrospermum parkii (shea) butter*, citric acid, oenothera biennis (evening primrose) oil*, simmondsia chinensis (jojoba) seed oil*, citrus grandis (grapefruit) extract, glycerin, rosmarinus officinalis (rosemary) leaf oil*, quillaja saponaria root extract, glucose oxidase, lactoperoxidase, ascorbic acid, alcohol denat. (38b, lavender*), tocopheryl acetate, hamamelis virginiana (witch hazel) extract, glycine soja (soybean) oil, beta-carotene, daucus carota sativa (carrot) root extract, tocopherol.
*Składniki organiczne
Można zakupić:TUTAJ
Cena: 63 zł/ 325 ml


Moja opinia:
Zapach szamponu jest dość ciekawy. Przypomina mi zapach gabinetu lekarskiego zmieszanego z tanimi "miętuskami", jest przyjemnie świeży i ziołowy. Mi bardzo przypadł do gustu. Niestety nie utrzymuje się długo na włosach, szybko znika.
Konsystencja produktu jest normalna, jednak bardzo wydajna - wystarczy jego niewielka ilość, aby umyć moje długie włosy. Szampon mimo delikatnego składu bardzo dobrze się pieni i dobrze oczyszcza włosy i skórę głowy.


Opakowanie jest bardzo ładne, dobre też dla środowiska - wykonane ze specjalnego plastiku nadaje się do ponownego przetworzenia. Prosta szata graficzna cieszy moje oko, choć to nie jest ważne przy kosmetyku - ja zwracam na to uwagę.
Działanie szamponu po raz kolejny potwierdza moje słowa - szampon może pielęgnować włosy, nie tylko myć. Moje pasma po umyciu Aubrey GPB są dobrze oczyszczone, bez podrażnienia skóry głowy (ponieważ skład szamponu jest naturalny) i wyglądaja bardzo zdrowo. Ładnie błyszczą, są dobrze nawilżone, sypkie i puszyste. Polubiliśmy się, na pewno do niego wrócę.


Szampon w przeliczeniu na polskie złotówki jest dość drogi (jak wszystkie produkty organiczne), ale ten zakup może nam się opłacić. Zwłaszcza, jeśli spojrzymy na wydajność i zawartość naturalnych składników w kosmetyku. Produkt nie zawiera siarczanu, wolny od parabenów, bezglutenowy, wegański i przede wszystkim NIE TESTOWANY NA ZWIERZĘTACH. Dla mnie rewelacja. 


Niestety butelka po GPB pusta, więc zaopatrzyłam się w szkockich drogeriach i zabieram się za testowanie kawowego szamponu :) A jak to wygląda u Was, jakim szamponem teraz myjecie swoją czuprynę? Pozdrawiam!

NO POO - zrób sobie szampon ;)

$
0
0

Jak dobrze wiecie, moją słabością są szampony. Mam ich kilka i codziennie myję włosy innym. Jednak nie każda z Was podziela moją fascynację, a sporo dziewczyn wręcz odradza mi mycie szamponami i zastępuje je dużo bardziej naturalnymi produktami. Niestety to prawda, większość szamponów handlowych zawiera składniki, które na dłuższą metę prowadzą do uszkodzenia skóry głowy. Głównymi winowajcami są przede wszystkim parabeny i laurylosiarczan sodu. Stąd też zrodziła się akcja w internetach zwana "no poo". No poo, to skrót od no shampoo - czyli szamponowi mówimy nie :)! Nie zamierzam całkowicie zrezygnować z szamponów, ale z przyjemnością czasem od nich odpocznę. Zebrałam dla Was kilka propozycji na włosowe detergenty domowej roboty. Jeśli macie jeszcze jakieś ciekawe przepisy, zapraszam do pozostawienia ich w komentarzu :)

Szampon herbaciany
W miseczce łączymy jedno żółtko, łyżeczkę miodu, pół szklanki skrzypu polnego. Nakładamy na 10 minut na suche włosy, następnie spłukujemy wodą.

Mycie włosów sodą oczyszczoną
Do szklanki gorącej wody wrzucamy łyżkę sody oczyszczonej (jeśli masz dłuższe włosy - użyj większej ilości;) ). Kiedy płyn się ostudzi, płuczemy w niej włosy. Po wykonaniu delikatnego masażu spłukujemy wodą.

Glinka arabska
Glinka ghassoul znana jest ze swoich właściwości oczyszczających. Nadaje się do wszystkich rodzajów skóry, również wrażliwej, alergicznej albo trądzikowej i zanieczyszczonej. W celu wykonania szamponu należy odrobinę pudru zmieszać z wodą, tak aby powstała konsystencja luźnej pasty. Glinkę nakładamy na włosy, po 5 minutach spłukujemy wodą.

Szampon cytrynowy
Łagodny i delikatny, zalecany jest dla posiadaczek włosów matowych, pozbawionych blasku i witalności. Potrzebujemy: 2 łyżki mydlnicy lekarskiej, pół litra wody, 3 łyżki soku z cytryn, 2 żółtka jaja. Wodę gotujemy z ziołami, następnie dodajemy pozostałe składniki. Po 15 minutach ściągamy z gazu, wystudzamy i gotowy szampon przelewamy do buteleczki.

Ziemniaczany szampon
Dwie łyżeczki mąki ziemniaczanej mieszamy na gładko z ulubioną odżywką do włosów. Nakładamy starannie na włosy na godzinę i zmywamy dokładnie wodą.

Szampon do włosów suchych
Blendujemy razem dojrzałe awokado, łyżeczkę soku z cytryny,łyżeczka sody oczyszczonej i pół szklanki gorącej wody. Nakładamy na włosy na około 10 minut, po czym spłukujemy.



Stosowałyście któryś z nich? :)

Śliwki otulone boczkiem - uwaga, pyszna przekąska!

$
0
0

Nareszcie nadszedł koniec tygodnia :) Większość osób w weekend regeneruje siły, które wyczerpały podczas pracowitego tygodnia. Sobota i niedziela to także czas przyjmowania gości, spotkań towarzyskich i szykowania smakowitych zakąsek!
Dziś przychodzę do Was z propozycją na proste i szybkie przysmaki, które na pewno zadowolą podniebienia Waszych gości, mianowicie śliwki zapiekane w boczku :)






Filozofii tutaj żadnej nie ma :) Wystarczy kilka plastrów boczku (lub bekonu), kilka suszonych śliwek, wykałaczki i piekarnik. Śliwki otulamy boczkiem, nadziewamy wykałaczką i wkładamy do rozgrzanego pieca (200 stopni) na ok 20 minut. Zakąski są gotowe jak boczek się przyrumieni.






Przekąskę można przygotować prędzej, a wstawić jak przyjdą goście :) Pasuje i do browarka i do wódeczki... w zasadzie do wszystkiego, alkohol nie jest konieczny. Boczki w połączeniu ze śliwką tworzą aromatyczny bukiet smakowy... troszkę słodki z węszonym posmakiem. oryginalny, niebanalny - wyjątkowy :) Oczy się cieszą, ręce same chodzą a ślinianki pracują. mmm, pycha!


Napij się ze mną... herbatki z czystka :)

$
0
0

Może się wydawać, że szklanka gorącej herbaty w upały to totalny absurd. Według mnie nic nie gasi lepiej pragnienia :) Popijając ciepłe łyki pysznego naparu z czystka, tworzę dla Was dzisiejszy post...


Niedawno cały internet zwariował i wszyscy pisali o jakimś "czystku". Żeby to kupić i pić, bo zdrowe. Leczy raka i boreliozę i w ogóle to specyfik na całe zło. Nie wiem czemu, ale w pierwszym momencie skojarzyło mi się to z jakimś środkiem na odchudzanie i dość specyficznie podeszłam do tej całej euforii nad tym zielskiem.
Internet huczy od informacji na temat tej rośliny - a to ciekawe, ponieważ badań nad czystkiem jest naprawdę niewiele. Nie ma też zbyt wielu badań dotyczących dokładnego składu chemicznego tej rośliny. Jest to (podobnie jak tymianek) roślina bardzo zmienna pod względem składu chemicznego, nawet w obrębie tego samego gatunku.
Od wujka Google dowiecie się, że czystek jest dobry absolutnie na wszystko: od wzmacniania odporności, przez ostre zapalenia wszystkiego po profilaktykę antynowotworową. Jak więc jest naprawdę? Zapraszam do artykułu.


Czystek należy do rodziny czystkowatych (cistecae) w skład której wchodzi około 200 różnych gatunków. Samego czystka jest 16 gatunków, z czego często hybrydyzują. Jedne są używane jako roślina przyprawowa, inne leczniczo (głównie w weterynarii), jeszcze inne cenione ze względu na to że ładnie wyglądają albo dobrze pachną. Niektóre czystki występują bardzo rzadko, tylko na określonym terenie, inne natomiast rosną w dużej części basenu Morza Śródziemnego: w Północnej Afryce, Hiszpanii, Włoszech, Grecji, Turcji, Krecie etc.


Czystek wykorzystywany był już w starożytności, pozyskiwano z niego żywicę. Pasterze przeprowadzali swoje stada przez rosnące czystki. Kiedy roślina zostawała staranowana, to żywica oblepiała owcze runo. Po zestrzyżeniu trzody runo gotowano, a na powierzchni wody pojawiała się czystkowa żywica, nazywana ladanum. Innym sposobem było wyczesywanie żywicy grzebieniami z nóg kóz albo przepuszczanie liny pomiędzy czystkami i potem zeskrobywanie żywicy, która na niej pozostała.Wykorzystywano ją głównie do celów perfumeryjnych, kadzideł, oraz pomagagała w leczeniu ran i zakażeń bakteryjnych. Kiedyś stosowano czystek głównie zewnętrznie, obecnie wykorzystujemy czystek zazwyczaj w postaci naparu. Żywica również jest dostępna, choć nie jest już tak powszechna jak kiedyś. Można ją czasami kupić jako dodatek do kadziła, lub do zastosowań perfumeryjnych.


W Polsce popularność zdobył czystek kreteński (cistus incanus), który występuje pod wieloma nazwami. Zdobył swoją popularność dzięki wysokiej zawartości polifenoli (podobno nawet większej niż czerwone wino). Polifenole są to silne przeciwutleniacze, które neutralizują wolne rodniki, w ten sposób zwiększając odporność organizmu. Nadmiar wolnych rodników przyczynia do powstania wielu chorób, w tym tych nowotworowych, powoduje miażdżycę i przedwczesne starzenie się. Ponadto polifenole hamują powstawanie i rozwój stanów zapalnych w organizmie, a także wzmacniają, dodają energii. Ochraniają naczynia krwionośne i hamują utlenianie się "złego" cholesterolu LDL, zapobiegając tworzeniu się blaszek miażdżycowych. Polifenole wspierają także funkcjonowanie układu odpornościowego i walczą z drobnoustrojami i grzybami. Są bardzo często polecane w przypadkach osłabienia górnych dróg oddechowych, poza tym działają antyalergicznie, gdyż hamują uwalnianie histaminy.
Nie ma potwierdzonych badaniami informacji, że czystek leczy raka i boreliozę. Jednak co do boreliozy... może wspomagać jej leczenie. Znany zielarz Stephen Buhner, który zajmuje się boreliozą napisał „Czystek jest znany ze swojej mocno przeciwbakteryjnej żywicy, właściwie większość ziół w jakiś sposób jest przydatna na boreliozę”. Żywica działa bardziej przeciwzapalnie niż napar, ale zapewne też może pomóc w leczeniu.
Czystek smakuje troszkę jak zielona herbata połączona z miętą. Napar jest lekko cierpki, ziołowy - warto dodać łyżkę miodu dla poprawy smaku. Mi smakuje w wersji "sauté" - ale ja nie lubię psuć smaku herbaty żadnymi substancjami słodzącymi ;)
Nie oczekujmy cudów - czystek nie jest lekarstwem, ale bezsprzecznie jest naparem o cennych właściwościach. Warto wypić szklankę tego ziółka każdego dnia i dostarczyć nam końską dawkę polifenoli :) Ja właśnie dopiłam resztkę... Było pyszne!


Polecam czystek ze sklepu krukam.pl, tam też znajdziecie inne "superfoodsy" :)



Olej lniany - wewnętrzne olejowanie

$
0
0

Jakiś czas temu napisałam notkę o tym, czy warto pić oleje.
Dzisiaj na tapecie olej lniany, znany również jako olej budwigowy. Niedawno pisałam o nim, o jego zastosowaniu w kosmetyce. Archiwalny wpis możecie zobaczyć tutaj - KLIK! Tym razem będzie o zastosowaniu wewnętrznym. Zapraszam :)

Olej z nasion lnu to podstawowy składnik znanej na całym świecie diety, opracowanej przez chemiczkę J. Budwig. Dieta dr. Budwig to między innymi spożywanie oleju lnianego zmiksowanego z chudym twarogiem oraz naturalnym, beztłuszczowym jogurtem, maślanką lub kefirem. Produkty te, według dr Budwig, muszą być spożywane równocześnie, ponieważ nawzajem uzupełniają się, uruchamiając korzystne dla organizmu procesy biochemiczne. Stosowanie tej diety wspomaga przede wszystkim leczenie chorób nowotworowych oraz miażdżycowych, ale stosuje się ją także podczas zmagań z chorobami dermatologicznymi, stwardnieniem rozsianym, chorobami przewodu pokarmowego, pasożytami człowieka, a także chorobami wieku starczego.

Nie trzeba jednak stosować diety dr. Budwig, aby doświadczyć korzyści płynących ze stosowania oleju lnianego. Możemy pić go "saute", lub stosować na zimno zamiast oliwy. Dlaczego?

Właściwości oleju
Olej lniany to bogactwo Niezbędnych Nienasyconych Kwasów Tłuszczowzch pochodzenia roślinnego z rodziny Omega-6 i Omega-3, oraz sporo witaminy E. Spożywanie oleju lnianego obniża ryzyko wystąpienia chorób krążenia i nadciśnienia oraz wspomaga ich leczenie. Regularne spożywanie oleju lnianego ma korzystny wpływ na pracę układu sercowo-naczyniowego oraz ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego. Olej ten wzmacnia i regeneruje błony śluzowe w przewodzie pokarmowym, polecany osobom zmagającym się z chorobami wrzodowymi żołądka i dwunastnicy, przewlekłymi stanami zapalnymi jelit, oraz częstymi zaparciami. Wpływa również pozytywnie na funkcjonowanie nerek, pracę układu oddechowego, przewodu pokarmowego oraz na narządy rozrodcze. Badania potwierdzają także, że len może być pomocny przy walce z chorobą nowotworową, Alzheimerem, stwardnieniem rozsianym, depresją oraz cukrzycą.
Witamina E zawarta w oleju pomaga walczyć z wolnymi rodnikami, działa pielęgnacyjnie na skórę od wewnątrz.
Olejowi budwigowemu przypisuje się działanie przeciwzapalne oraz łagodzące. W związku z zawartością licznych składników odżywczych w oleju lnianym, posiada także właściwości regenerujące.


Jak spożywać olej lniany?
Profilaktycznie zaleca się spożywanie 2-4 łyżek stołowych oleju dziennie. Nie należy go podgrzewać, ponieważ każda obróbka cieplna znacząco obniża właściwości oleju. Olej lniany można dodawać do sosów, sałatek, surówek, świeżo wyciśniętych soków z owoców lub warzyw, past czy maczać w nim chleb. Do potraw ciepłych można go dodawać bezpośrednio przed samym spożyciem, po zakończeniu obróbki cieplnej dania - np. polać nim ugotowane ziemniaki.

Jeśli mogę mogłabym Wam polecić jakiś olej lniany, to byłby olej lniany w kapsułkach marki GAL. Ich sposób użycia jest banalny. Po ukręceniu końcówki kapsułki należy wycisnąć zawarty w niej olej. Można go stosować jako dodatek do pieczywa, sałatek, śledzia lub surówek. Do codziennego, profilaktycznego stosowania wystarczą 3 kapsułki dziennie. Za niecałe 20 zł kupimy opakowanie, w których znajdziemy 40 kapsułek (po 3g oleju każda). Kapsułki to dobre rozwiązanie, które gwarantuje długotrwałą świeżość produktu. Wystarczy zdjąć końcówkę kapsułki i wycisnąć olej np. do sałatki przygotowanej ze świeżych warzyw, śledzia lub posmarować nim pieczywo.




Bjobj - Odżywcza maska z owsem do włosów cienkich i zniszczonych

$
0
0


Niedzielny poranek zaczynam od nałożenia maski na włosy :) Dziś właśnie skończyłam opakowanie MASCHERY i postanowiłam podzielić się z Wami moją opinią na jej temat. Na początek przeczytajmy, co obiecuje nam producent...

Od producenta:

Maska polecana jest do włosów cienkich, zniszczonych, łamliwych. Głęboko odżywczy wyciąg z organicznego owsa odżywia, wzmacnia włosy i skórę głowy. Witaminowo-odżywcza formuła łącząca także organiczny olejek Jojoba, organiczny olejek ze słodkich migdałów oraz organiczny olej z nasion Makadamia przywraca włosom piękny, zdrowy wygląd i blask.

Olejek Jojoba jest jedną z najcenniejszych substancji w kosmetyce. Suchym z natury i przesuszonym zbyt dużą ilością zabiegów chemicznych włosom nadaje sprężystość, miękkość i blask, włosom przetłuszczającym się – zapewnia właściwe oczyszczenie, działa także bakteriostatyczne i łagodzi podrażnienia skóry głowy.

Olejek ze słodkich migdałów jako składnik maski pomaga zregenerować suche, zniszczone i łamliwe włosy. Odżywia, nawilża, dodaje im blasku i witalności. Zawiera szereg naturalnych substancji odżywczych, takich jak proteiny, sole mineralne oraz witaminy A, E, D i z grupy B. Witaminy A i E zaliczane są do „witamin młodości”.

Olejek z nasion makadamia jest doskonały do włosów zniszczonych, doskonale je nawilża i wzmacnia, w porównaniu z innymi olejami w niewielkim stopniu przetłuszcza włosy i skórę głowy. Łatwo wchłania się do mieszków włosowych i skóry. Olejek zawiera rodzaj jednonasyconego kwasu tłuszczowego omega-7 zwanego kwasem oleopalmitynowym, który jest głównym składnikiem sebum wytwarzanego przez mieszki włosowe. Naturalna produkcja sebum wraz z wiekiem zmniejsza się. Dzięki temu, że skład kwasu oleopalmitynowy zawartego w oleju macadamia podobny jest do sebum, skóra głowy absorbuje go bardzo szybko. Olejek uzupełnia zapotrzebowanie mieszków włosowych na kwas, odmładzając w ten sposób włosy.
Olej wzmacnia włosy już od samej nasady, nawilża i wzmacnia szorstkie, wysuszone i łamliwe włosy, okrywając mieszki włosowe, zapobiegając utracie wilgoci. Zawiera magnez, wapń, fosfor, i selen oraz witaminy E, B1, B5, B6 oraz niacyny i kwasu foliowego.

Inulina jest roślinnym polisacharydem posiadającym właściwości prebiotyczne. Skutecznie wzmacnia florę bakteryjną skóry przy jednoczesnym zahamowaniu wzrostu patogenów. Inulina uzyskiwana jest przez ekstrakcję gorącą wodą korzeni cykorii podróżnika (Cichorium intybus L.). Jest to innowacyjny składnik, bardzo przyjazny skórze, działa łagodząco i nawilżająco. Nadaje włosom puszystość i blask.

- bez parabenów,
- bez glikolu,
- bez sztucznych barwników
- bez silikonu
- bez Phenoxyethanolu
- bez PEG i SLS
- bez składników GMO
- fizjologiczne pH
- hypoalergiczny

Skład: aqua (water), vegetable glycerin, brassicyl isoleucinate esylate, *simmondsia chinensis oil, *avena sativa extract, inulin, cetearyl alcohol, brassica alcohol, *prunus amygdalus dulcis oil, *macadamia ternifolia seed oil, capryloyl glycerin/sebacic acid copolymer, diheptyl succinate,tocopherol, panthenol, benzyl alcohol, arginine, sodium benzoate, potassium sorbate, lactic acid, **parfum, citral, citronellol, geraniol, limonene, linalool.
* Wszystkie składniki oznaczone gwiazdką pochodzą z certyfikowanych ekologicznych upraw
** Składnik pochodzenia roślinnego

Cena: 39,10 zł /150 ml
Możesz kupić ją tutaj!



Moja opinia:
Maska do włosów umieszczona została w miękkiej tubce z zamknięciem flip-off. Opakowanie jest z dobrego materiału - nic się nie urywa i nie odkształca. Konsystencja produktu przypomina mi troszkę majonez - jest bardzo gęsta i kremowa. Zapach kosmetyku długo utrzymuje się na włosach. Jest delikatny, trawiasty. Czuć wyraźnie owies z cytrynową nutką.




Maska jest produktem typu "pre shampoo", czyli stosujemy ją przed myciem, na suche włosy. Według mnie nie jest to najlepsze rozwiązanie, z kilku powodów. Zawsze miałam dylemat - czy nakładać maskę na brudne włosy? Czy na czyste, by znów je myć? No i aplikowanie maski na suche pasma jest dużo mniej wygodne i niezbyt ekonomiczne. Mimo wszystko nie należy nakładać jej w dużych ilościach - ponieważ możemy mieć problem z jej domyciem.
Efekt działania kosmetyku czuć już podczas płukania, to jest zaskakujące! Włosy są natychmiast miękkie, jedwabiste, zdrowsze. W ciągu kilku minut włosy stają się silniejsze i bardziej błyszczące. Ale co się dziwić - skład produktu jest naprawdę bogaty i dobry (olejki! olejki! olejki!).


Po wykorzystaniu całego opakowania, mogę polecić Wam Mascherę z całego serca. Włosy z każdym dniem stają się piękniejsze i zdrowsze. Maska będzie idealna dla włosów zniszczonych, nie obciąża cienkich pasm. Na pewno przyda się po wakacyjnych kąpielach słonecznych. Restrukturyzuje włosy sprawiając, że ​​są silne i mocne. Najwyższej jakości składniki głęboko odżywiają włosy a olejki wygładzają i nabłyszczają pięknie czuprynkę. Maska stosowana regularnie zmniejsza wypadanie włosów.


Polecam :)

Rozmowa (nie tylko o włosach) z Anią Powierza

$
0
0
 fot. Olga Stachwiuk

Anna Powierza jest aktorką od ponad dwudziestu lat. Zagrała w wielu filmach, między innymi w "Awanturze o Basię", "Pannie z Mokrą Głową", czy w "Dniu Świra". Mimo wszystko najbardziej ją znamy z roli słodkiej Czesi z serialu "Klan". 
Ania jest z wykształcenia filozofem i historykiem sztuki, prowadziła warsztaty teatralne oraz szkolenia z autoprezentacji i emisji głosu. Obecnie większość czasu poświęca córce Helence, podyplomowo studiuje logopedię i ma nadzieję zajmować się tą profesją w przyszłości. Jak się też dowiedziałam, Ania jest... Włosomaniaczką :) Zresztą, patrząc na jej włosy od razu to widać!
Miałam okazję zadać Ani parę pytań. Zapraszam!



Herrbata: Od niedawna jesteś szczęśliwą mamą - powiedz, trudno pogodzić życie telewizyjnej gwiazdy z macierzyństwem? Studiujesz, prowadzisz warsztaty teatralne - jak Ty znajdujesz na to wszystko czas Zapewne nie jest łatwo połączyć regularnych treningów, obowiązków aktorki i opieki nad dzieckiem. Jaki jest Twój sekret?
Ania: Nie sypiam. To żart, na szczęście, ale zdarza się, że śpię bardzo krótko. Kładę się o północy, a wstaję o czwartej rano, na przykład. Tylko wtedy moje dziecko śpi, tak że mogę w spokoju popracować i coś napisać. Pomaga mi na pewno to, że nie myślę o całym ogromie obowiązków, jaki nade mną wisi. Wtedy pewnie bym oszalała. Każdym problemem zajmuję się po kolei, na spokojnie. No i musiałam nauczyć się organizować sobie czas, co niekiedy wymaga dużej konsekwencji. Na przykład na pogaduszki do koleżanek dzwonię tylko wtedy, jak prowadzę samochód. Już się do tego tak przyzwyczaiły, że jak tylko słyszą trzask drzwi, same kończą rozmowę. Wiedzą, że już zazwyczaj wracam do pracy czy innych obowiązków: wyciągam córcię z samochodu, idę na spotkanie albo właśnie wpadłam do stajni i mam niewiele czasu, by pojeździć moje konie.

Herrbata: A jeśli znajdziesz czas dla siebie, tylko "swoje 5 minut"...
Ania: Zwykle wtedy odpisuję na pytania jakiegoś wywiadu, który na te pięć minut czeka od dobrego miesiąca…;)

Herrbata: Czy uważasz, że macierzyństwo jest przeszkodą w pracy zawodowej, a dobrą matką może być tylko ta kobieta, która poświęca się wychowaniu dzieci?
Ania: No w życiu przecież nie strzelę sobie w kolano i nie powiem, że tak!
Dobrą matką może być tylko szczęśliwa matka.
Widziałam nie jedną dziewczynę, która poświęcała się macierzyństwu, rezygnowała z kariery, własnych pasji, zainteresowań, towarzystwa. Zamykała się w domu, by być tylko dla dziecka. I już po kilku miesiącach chodziła po ścianach, nie radziła sobie z sytuacją, czuła się jak więzień i marzyła tylko tym, by uciec z domu i się od takiej sytuacji uwolnić. Postawiona w takiej sytuacji, z pewnością miałabym tak samo. Mnie zawsze wszędzie było pełno, nie umiałam usiedzieć na miejscu. Gdybym poświęciła się tylko i wyłącznie macierzyństwu, byłabym sfrustrowana i tę frustrację przerzuciłabym na dziecko.
Ale nie twierdzę też, że to jedyna słuszna droga i recepta na szczęśliwe macierzyństwo. Moja serdeczna koleżanka była pod dużą presją aktywnych zawodowo koleżanek i po urodzeniu pierwszego dziecka bardzo szybko wróciła do pracy. Nie czuła się z tym dobrze, dlatego przy drugim dziecku postąpiła zupełnie inaczej. Teraz tylko i przede wszystkim jest mamą, dom pachnie obiadkami i ciastem, a jej dzieciaki mają ją tylko dla siebie. Ja sama pewnie bym tak nie umiała, ale czasem… Czasem jej zazdroszczę tego spokoju, tego, że się nigdy nigdzie nie spieszy, że problemem dnia jest guz na kolanie i to wszystko.
Dlatego wydaje mi się, że każda mama powinna znaleźć własną drogę, a jeśli zrobi to przed samą sobą uczciwie, wtedy będzie najlepszą mamą, jakie jej dziecko mogło by sobie tylko wymarzyć i oboje z pewnością będą szczęśliwi.

fot. M.Iwanicka

Herrbata: Czy chciałabyś aby córka poszła w Twoje ślady i również robiła filmową karierę?
Ania: Jak większość rodziców… Wolałabym, żeby wybrała sobie bardziej stabilny zawód. Marzy mi się, że może będzie kultywować tradycję rodzinną, (z której ja się niestety wyłamałam), i jak jej babcia, i pradziadek, zostanie lekarzem…?

Herrbata: Aniu, czy wciąż masz tremę wychodząc na plan? Czy z czasem wstyd zanika?
Ania: Zdecydowanie, zanika. Im częściej się coś robi, tym mniej wysiłku, stresu to kosztuje. Prowadzę czasem zajęcia, które mają na celu pokonanie nieśmiałości, oporu przed wystąpieniami. Jedną z ważnych zasad by uporać się z tym problemem, jest to, aby jak najczęściej stawiać przed sobą takie wyzwania.

Herrbata: Masz piękne i długie włosy - to nie jest tylko efekt ciężkiej pracy stylistów. Czy dbasz o nie jakoś specjalnie, poddajesz je jakimś zabiegom?
Ania: Mam świra na punkcie własnych włosów… odkąd pamiętam, ich pielęgnacja była dla mnie bardzo ważna. Dobre szampony, odżywki, balsamy i olejki – na to nigdy nie żałowałam pieniędzy i byłam bardzo wymagająca. Potem okazało się, niestety, że mam ogromną alergię na farby i większość kosmetyków do włosów. Lekarz alergolog powiedział, że oprócz kilku hiopoalergicznych szamponów, muszę odstawić wszystko. To był dramat. Chcąc się uporać z alergią, nie miałam wyjścia. Nie używałam nic. Jedyne co, to od czasu do czasu stosowałam skrzypowitę. Uważałam też bardzo na wszystko, co mogło mi zniszczyć włosy: nie używam suszarki, związuję zimą, aby nie wycierały się o suwaki, szale, kaptury.

fot. Wojciech Glinka

Herrbata: Masz swoje ulubione kosmetyki do włosów? (szampon, odżywkę? a może stosujesz jakieś domowe mikstury?)
Ania: Moja abstynencja kosmetykowa trwała wiele lat. I trwałaby pewnie dalej, gdybym pewnego razu, przypadkiem, nie zetknęła się z firmą Kitako. Przedstawicielka przyszła do mnie i zaproponowała, że zaopiekują się moimi włosami. Zgodziłam się, na próbę… I zachwyciły mnie fryzjerki, które tam pracują, oraz kosmetyki, których używają. W 99,9 procentach naturalne, z najbardziej ekologicznej firmy na świecie! Do tego stopnia ekologicznej, że nawet korek od butelek jest z prawdziwego bambusa, aby po wyrzuceniu szybko się rozłożył i nie zaśmiecał naszego globu. Kosmetyki O'right są najwyższej jakości, włosy po nim są miękkie, jedwabiste przez dobry miesiąc! Zakochałam się w tych kosmetykach, po prostu. No i najlepsze jest to, że po wielu latach, dzieki O’right'owi, mogłam wreszcie zafarbować włosy…!


Herrbata: Czy jest jakaś fryzura, której nie zrobiłabyś na potrzeby filmu? Jak tak - to jaka?
Ania: W życiu bym ich nie ścięła, na krótko. Kiedyś dla filmu obcięłam włosy do łopatek, i miałam grzywkę. Zdecydowałam się je również wiele razy zafarbować- na czarno, rudo, brazowo… Wiele mnie to kosztowało. Nie tylko psychiczie – to po tych przygodach zdobyłam mega alergię. W życiu bym już takich eksperymentów nie powtórzyła.

Herrbata: Czy masz jakiś swój "odwieczny problem" z włosami? (np puszenie, kręcenie, oklap ;p)
Ania: Moje włosy są generalnie super: bardzo, bardzo podatne na układanie. Jednak żyją własnym życiem i układają się jak chcą, kiedy chcą. Tak więc, gdy marzę by mieć piękne loki… Po godzinie od skręcenia klapną i wyprostują się jak sztywne druty. Gdy marzę za to o pięknej, lejącej się i prostej fryzurze… włosy skręcą się jak u rasowego pudla. Tak więc taki mam odwieczny problem: robią co chcą. Radzę sobie z tym tak, że kompletnie się tym nie przejmuję.

fot. Piotr Krawczyk


Dziękuję Aniu, że w tak "napiętym grafiku" znalazłaś dla mnie i moich czytelniczek chwilę czasu. Życzę Ci spełnienia marzeń i troszkę dłuższej doby ;)

Trochę kalorii - kosmetyki do włosów z UK #1

$
0
0
Przeprowadzając się do Szkocji nie zapomniałam o tym, żeby zaopatrzyć się we włosowe specyfiki. Spakowałam olejki, maski, szampony - wszystko co potrzebne, aby niczego nie zabrakło. Tu nie ma Rossmanów, Allegro niechętnie wysyła paczki do UK, dlatego myślałam, że choć na jakiś czas będę wolna od pokus. Nic bardziej mylnego. Kiedy zobaczyłam GO na sklepowej półce, musiałam GO mieć ;)  Przy okazji niedzieli dla włosów, zapraszam Was na JEGO recenzję :)
Oto Hair Mayonnaise od ORS :)


Opis produktu:
Jest to intensywnie bogate kuracja do włosów, zawierająca białko jajka, pokrzywę, olej z oliwek, sojowy, słonecznikowy, olej z krokosza barwierskiego i olej z kiełków pszenicy.
Bogata mieszanka witamin nawilża i wzmacnia włosy od wewnątrz. Regeneruje pasma i redukuje ich wypadanie.
Jak stosować?
Nałóż niewielką ilość majonezu na dłonie i wetrzyj ją. Następnie wmasuj dokładnie na włosy i przeczesz grzebieniem. Na włosach trzymaj 15 minut, jeśli owiniesz głowę ciepłym ręcznikiem lub podgrzejesz maskę suszarką. Jeśli nie podgrzejesz jej, zostaw maskę na godzinę.
Spłucz włosy ciepłą wodą, a następnie postępuj zgodnie ze stylistyką.
Skład: Water Aqua, Polyquaternium 32, Glycerin, Safflower Oil Carthamus Tinctorius, Hydrolyzed Collagen, Behentrimonium Methosulfate, Cetyl Alcohol, Olive Oil Olea Europaea, Dicetyldimonium Chloride, Lanolin, Dimethicone, Phenyl Trimethicone, Panthenol Vitamin B5, Cholesterol , Stinging Nettle Urtica Dioica , Capsicum Extract Paprika , Hydrolyzed Keratin, Egg Powder Ovum, Sodium Lauryl Sulfate, Propylene Glycol, DMDM Hydantoin, Diazolidinyl Urea, Methyl Paraben, Propyl Paraben, Brown No. 1 CI 20170, Fragrance Parfum, Benzyl Benzoate, D'Limonene, Linalool, Alphaisomethylionone
Cena: ok 4£/454g


Majonez firmy ORS zamknięty jest w słoiczku z twardego plastiku. Barwa i konsystencja przypominają majonez spożywczy, natomiast zapach jest przyjemnie ziołowy.


Jak przystało na majonez, w składzie znajdziemy i olej, i jajka kurze. Zawartość maski brzmi obiecująco...
Białko jest niezbędne do naprawy tkanek i do transportu minerałów i składników odżywczych do komórek. W tym przypadku pomoże wzmocnić włosy.
Olej z kiełków pszenicy jest bogaty w niezbędne białka i witamin z grupy B, które są niezbędne dla zdrowej skóry i włosów. Pomaga przy naprawie uszkodzonych tkanek.
Pokrzywa, olej słonecznikowy, sojowy i aminokwasy przyczyniają się do regeneracji pasm, wzmacniają je i chronią przed uszkodzeniem.
Jeśli mogę dodać coś jeszcze o składzie, czego mogliście nie zauważyć przeglądając jego zawartość... stosując majonez firmy ORS zachowujemy równowagę proteinowo - humektantowo - emolientową, ponieważ w masce znajdują się składniki z każdej z tych grup. Dlatego nie mamy się co martwić, że białko przesuszy nam włosy!
Ok, ok, to w końcu jakie efekty po jej zastosowaniu? Czy tak dobrze zapowiadająca się maska rzeczywiście działa?



Uwielbiam ten produkt <3 Już po pierwszym użyciu zauważyłam różnicę w miękkości moich włosów (i to jeszcze pod prysznicem!). Dobrze nawilżone, mięsiste i sypkie. Nie elektryzują się i ładnie błyszczą. Delikatny, ziołowy zapach pozostaje z nami na długo.
Myślę, że może to być idealny produkt, który zregeneruje wasze pasma po urlopie :)
Majonezu nie można nakładać w dużej ilości, ponieważ może obciążyć włosy. Pasma wyglądają wtedy na tłuste, sklejają się i efekt jest odwrotny do zamierzonego.


Maska majonezowa jest idealna dla posiadaczek włosów kręconych.
Na koniec przypominam post o stosowaniu tradycyjnego majonezu na włosy - KLIK!!! ;)


Spotkałyście się już kiedyś z takim produktem? Co myślicie?
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli!

Remington lokówka Curl Revolution - kręcimy!

$
0
0

Marka REMINGTON towarzyszy mi od jakiegoś czasu. Zaufałam tej firmie i nie zawiodłam się. Prostownice, suszarki i lokówki - dobra jakość i bezpieczeństwo dla moich włosów.  Tym razem przyszła kolej na nowość, lokówkę CURL REVOLUTION. Zapraszam na recenzję...



Od producenta:
Ponieważ lokówka obraca się automatycznie, można wreszcie zapomnieć o męczącym nawijaniu. Urządzenie umożliwia wybór kierunku, dzięki czemu stworzymy jednolite i eleganckie uczesanie (jeden kierunek) lub bardziej naturalną fryzurę (różne kierunki).
Lokówkę Remington Curl Revolution wyposażono w cyfrowy wyświetlacz z pięcioma ustawieniami temperatury oraz funkcją Temperature Boost (dla włosów grubszych bądź większych partii) i możliwością blokady temperatury. Idealne rozwiązanie dla kobiet, które każdą sekundę uważają ze cenną - ta nowa lokówka będzie gotowa do pracy w zaledwie 15 sekund.
Tworzenie godnych pozazdroszczenia fryzur stało się właśnie banalnie łatwe – teraz będziesz czuć się tak, jakbyś miała własnego fryzjera w domu. Nie ma na co czekać - dołącz do lokowej rewolucji!
Poczwórna ochrona oznacza brak puszenia i elektryzowania się włosów, a ceramiczna powłoka zapewnia łatwość użytkowania.
Dzięki technologii Instant Curl lokowanie przebiega w sposób maksymalnie łagodny i precyzyjny. Włosy są automatycznie zawijane na końcówkę korpus, a następnie zwalniane. Wystarczy umieścić włosy pomiędzy płytkami, nacisnąć przycisk i patrzeć, jak lokówka automatycznie tworzy perfekcyjne loki.
  • Technologia Instant Curl - automatyczne tworzenie efektownych loków
  • Obrotowy korpus ułatwia lokowanie
  • Wysoka temperatura: 230°C
  • Cyfrowy wyświetlacz z 5 ustawieniami temperatury
  • Poczwórna ochrona - antystatyczna, ceramiczna, turmalinowa, gładka
  • Czas nagrzewania: 15 sekund
  • Funkcja Temperature Boost
  • Opcja blokady temperatury
  • Automatyczne wyłączanie po 60 sekundach
  • Uniwersalne napięcie
  • Etui
  • Przewód obrotowy o długości 1,8 m
  • 3-letnia gwarancja
Cena: ok. 269 zł


Lokówka Curl Revolution wizualnie prezentuje się bardzo ładnie, cieszy oko - jest też lekka i dobrze leży w dłoni. Kiedy otwierałam pudełko najbardziej zachwyciło mnie różowe, termostatyczne etui,  które pozwala zaraz po zakończeniu korzystania, schować bezpiecznie sprzęt.


Lokówkę Remington wyróżnia obrotowy korpus, który zdecydowanie ułatwia kręcenie włosów. Taki rodzaj nawijania to także dobre rozwiązanie, by mniej uszkadzać włosy - pasma nie stykają się cały czas z rozgrzaną blaszką, jak ma to miejsce w tradycyjnej lokówce. Sposób użycia sprzętu jest dość prosty, ale trzeba się nauczyć techniki nawijania (na początku miałam problemy z ogarnięciem obsługi). Wystarczy włożyć pasmo włosów i nakręcamy - albo w prawo albo w lewo. Wszystko zależy od tego jakie skręty chcemy uzyskać.


Curl Revolution posiada 5 regulacji temperatury, dzięki czemu możemy dopasować moc grzania do grubości naszych pasm. Jest to bardzo istotne dla posiadaczek cienkich i delikatnych włosów, które również chcą się cieszyć pięknymi falami. Ponieważ moje włosy nie są podatne na skręty, szybko prostują się. nakręcam je przy temperaturze 220 stopni. 


Lokówka nagrzewa się bardzo szybko - już po 15 sekundach jest gotowa do użycia. Jeśli zdarza na się zapominać wyłączać tego typu sprzęt, to tu nie musimy się martwić. REMINGTON wyposażył lokówkę w wyłącznik, który aktywuje się po 60 sekundach bezczynności.


Lokówka sprawi, że fryzura będzie wyglądała naturalnie i lekko. Udało mi się uzyskać ładne fale i piękne skrętki. Wszystko zależy od techniki, temperatury i grubości zawijanego pasma. Niestety nie osiągniemy efektu drobnych loczków, w tym przypadku polecam papiloty ;)


Jestem bardzo zadowolona z nowego "dziecka" REMINGTONA... Piękne i naturalne fale uzyskane w szybki sposób, włosy nie popalone - czego chcieć więcej!?

Tym razem modelką REMINGTONA została moja siostra, Hania :)






U mnie troszkę trudniejsza zabawa, bo długość włosów utrudnia zawijanie... Ale też fajne efekty...



Na koniec polecam zobaczyć filmik pokazowy :)


I tak niedziela powoli się kończy :) Życzę Wam miłego poniedziałku i czekam na komentarze :*
Wasza Herrbatka

Blender AURA MIX&GO od Russell Hobbs

$
0
0

Dzień dobry :) Ostatnio coraz rzadziej pojawiam się na blogu, niestety u nas dość pracowity okres... Pracujemy po 12 godzin, załatwiamy mieszkanie a w wolnym czasie nabieramy sił na kolejny pracowity dzień. Dziś w końcu mam troszkę czasu dla siebie i od razu zasiadam do komputera, by sprawdzić co słychać nowego w blogosferze i napisać dla Was nowy post.
Kilka tygodni temu otrzymałam  do testów blender firmy Russell Hobbs AURA MIX AND GO PRO, dziś chciałam opowiedzieć Wam więcej o tym urządzeniu i napisać czym wyróżnia się od innych, tradycyjnych blenderów :)


Od producenta:
Jeżeli nie masz rano czasu na spokojne zjedzenie śniadania, Aura Mix&Go Pro to idealny gadżet właśnie dla Ciebie. To blender z dwiema przenośnymi butelkami zamykanymi jedną pokrywką. Możesz przygotować sobie pyszny i pożywny koktajl owocowy w jednym z pojemników o pojemności 600 ml, a po zmiksowaniu po prostu zabrać go ze sobą.
Nie musisz szukać dodatkowych kubków i pojemników. Dzięki temu wygodnemu rozwiązaniu nie musisz się wyrzekać podstawowych przyjemności.
Urządzenie jest nawet wyposażone w przydatną nasadkę mielącą, jeżeli zatem masz ochotę na dodanie nieco imbiru czy gałki muszkatołowej, ten gadżet to idealny wybór. Blender Aura Mix and Go Pro radzi sobie nawet z orzechami i ziarnami kawy.


  • Moc 300 W
  • Ostrza do kruszenia lodu
  • Zawiera;
  • - 2 x butelka o pojemności 600ml
  • - 2 x pokrywka z otworem 
  • - 1 x nakładka z ostrzami
  • - 1 x młynek
  • Butelki w rozmiarze pasującym do uchwytów samochodowych
  • Plastik bez dodatku BPA
  • Możliwość mycia w zmywarce
  • Antypoślizgowe, gumowe nóżki
Cena: ok 150 zł


Moja opinia:
Blender firmy Russell Hobbs zachwycił mnie już "od pierwszego wejrzenia". Mały, zgrabny i elegancki. Spisuje się u mnie doskonale - zwłaszcza, że prowadzę obecnie dość intensywny tryb życia i nie zawsze mam na przygotowanie czegoś zdrowego i pożywnego na śniadanie. Dzięki Aura Mix & Go Propo prostu wrzucam kilka smacznych owoców, blenduję i zabieram butelkę ze sobą. Do umycia pozostaje mi tylko nakrętka z ostrzami, którą wystarczy tylko opłukać pod bieżącą wodą. Urządzenie posiada ssawki, dzięki czemu stoi stabilnie na stole, mimo szalonych wibracji.
Zestaw zawiera dwa zestawy ostrzy - jednymi przygotujemy pyszny koktajl, drugimi zmielimy ziarna kawy.
Dużym minusem jest krótki kabel, czasami musiałam ratować się przedłużaczem.


Flaszki - koktajle
Dwie 600 ml butelki i czarna nakładka z ostrzami służą do robienia koktajlów, które po przygotowaniu można zakręcić specjalną nakrętką i zabrać ze sobą. Ostrzami należy miksować składniki, które są dość miękkie - nadają się do tego praktycznie wszystkie owoce. Nie powinno się wrzucać do niego więcej niż trzech kostek lodu. Kielichy posiadają miarkę, co może ułatwić precyzyjne przygotowanie napoi. Myje się je łatwo - wystarczy opłukać pod bieżącą wodą.
Ponieważ aktualnie nie posiadam tradycyjnego blendera, AURA MIX&GO służy mi również do przygotowywania pysznych, owocowych deserów.














Słoik - mielenie
W zestawie od Russell Hobbs znajdziemy również dodatkowe ostrze i nieco mniejszą flaszkę - to młynek do mielenia. Biała nakładka z ostrzami ma ułatwić odróżnienie jej od tej "koktajlowej". Służy do rozdrabniania płatków, orzechów, suszonych owoców czy ziaren kawy. W słoiku można mielić składniki, które potem wrzucimy do naszego koktajlu. Dla mnie bomba - aktualnie służy mi głównie jako młynek do kawy.



To tylko blender - a taki wielofunkcyjny :) Nie próbowałam, ale myślę, że z powodzeniem będę mogła zmiksować w nim także zupę na krem - choć ma małą pojemność, dla dwuosobowej rodziny to wystarczająco.
Już niedługo podzielę się z Wami przepisami autorskimi, które powstały podczas testowania urządzenia. Tymczasem życzę Wam przyjemnego weekendu. Pozdrawiam :)
Herrbata

Czystek Ice Tea

$
0
0

Na upały musimy czekać kolejny rok, ale wciąż są dni, kiedy potrzebujemy ochłodzenia. Często sięgamy po wysokosłodzone napoje gazowane, a przecież w kilka chwil możemy przygotować orzeźwiający napój sami. Alternatywą dla niezdrowych płynów może być mrożona herbata. Czarna, zielona... a może czystek?




Składniki:
- Czystek
- Cytryna
- Miód
- Lód

Sposób wykonania:
Przygotowujemy esencję z czystka (lub innej herbaty) i odkładamy do wystudzenia, Kiedy herbata będzie chłodniejsza, możemy przystąpić do miksowania.
Do kielicha blendera (ja wykorzystałam do tego AURA MIX & GO od Russell Hobbs) wlewamy esencję, sok z połowy cytryny, dwie łyżki miodu i pół szklanki rozdrobnionego lodu. Miksujemy do uzyskania herbacianego musu.







Mus powoli się odmraża pozostawiając chłodny, orzeźwiający napój. Pyszka!!!! Smak najlepszy!


SMACZNEGO :)

Odstające włoski - odrastające baby hair, czy połamane pasma?

$
0
0
Pamiętam jak kiedyś wybierałam się do fryzjera na podcięcie końcówek. Umyłam włosy niczym ich nie dociążając, przez co lekko puszyły się i końcówki zaczęły niesfornie odstawać. Fryzjerki nie mogły się nadziwić i między sobą prowadziły debatę - co to może być? Czy podcinałam tak śmiesznie włosy, czy mi się połamały? O co z tym wszystkim chodzi? Opcje mogą być dwie... albo rzeczywiście to zniszczone i połamane pasma, albo odrastające, tzw. "baby hair".  Jak odróżnić z którymi mamy do czynienia?



Odrastające włosy - baby hair
Włosy rosną w różnych fazach. Każdego dnia wypada nam koło 100 włosów i tyle też wyrasta nowych. Na głowie więc mamy jednocześnie włosy młodziutkie, "dojrzałe", oraz kilkuletnie staruszki. Gdyby wszystkie rosły w tym samym czasie - w tym samym momencie również by wypadły. A przecież nikt nie chce być łysym. No może prawie nikt ;)
Baby hair w odróżnieniu od włosów zniszczonych są sprężyste i wytrzymałe. a końcówki tych włosków w dobrym stanie.
Różne długości pasm głównie rzucają się w oczy u długowłosych, wyglądają nieestetycznie - ale dość łatwo sobie z nimi poradzić.
Niesforne włoski są mniej widoczne kiedy je wygładzimy lub dociążymy. Mi pomaga regularne olejowanie włosów, albo zastosowanie po myciu serum silikonowego. Z reguły "wychodzą" po głębokim oczyszczaniu, kiedy są lekkie i podatne na elektryzowanie.

Zniszczone i połamane włosy
Bardzo często fundujemy naszym włosom terapie szokowe, których nie są w stanie wytrzymać. Gumeczki z metalowymi częściami, czesanie na mokro, kąpiele rozjaśniające - to wszystko może prowadzić do łamania się włosów.
To na pewno nie baby hair jeśli odstające, krótsze włoski znajdują się tylko lub głównie na wierzchu naszej czupryny, a końcówki kruszą się, łamią i często są rozdwojone.Tutaj nie pomoże dociążanie a jedynie NOŻYCZKI! I zmiana nawyków ;) aby nie wrócić już nigdy do takiego stanu!


Oczywiście, żeby być w 100% pewną, najlepiej sprawdzić włosy pod mikroskopem - ale mam nadzieję, że artykuł będzie dla Was dobrą wskazówką :)

No nic, Wy oceńcie same stan swoich włosów - macie baby hair, czy zniszczone włosy?
A ja mykam się szykować do pracy - pozdrawiam gorąco...
Herrbata



Lady Comp - komputer cyklu

$
0
0

Miesiąc temu odstawiłam antykoncepcję hormonalną. Nie staram się jeszcze o dziecko, ale nie chciałam brać już tabletek. Teraz czuję się znacznie lepiej, migrena przed miesiączką stała się lżejsza, brzuch boli znacznie mniej, a samopoczucie wzrosło znacznie.



Oczywiście dalej będę się zabezpieczać... dlatego postawiłam na komputerek LADY COMP. To profesjonalne urządzenie medyczne, do pomiaru kobiecego cyklu. Wspomniałam o nim ostatnio -> KLIK , dziś chciałam troszkę więcej napisać o tym urządzeniu.


Komputery cyklu firmy Lady-Comp na polskim rynku pojawiły się ponad dziesięć lat temu. Precyzyjnie wyznaczają owulacje, dni płodne oraz niepłodne, tym samym stanowią doskonałą formę antykoncepcji. Ich skuteczność została potwierdzona badaniami klinicznymi i wynosi 99,36%.
Korzystanie z Lady Comp nie jest trudne, wystarczy tylko codziennie zmierzyć temperaturę a urządzenie samo wskaże owulację, dni płodne i niepłodne.

Jak to działa?
Na płodność kobiety wpływa ogromna ilość czynników takich jak: styl życia, przebyte choroby, kondycja fizyczna, nadwaga, niedowaga, zażywane leki czy wiek. Długość cyklu miesiączkowego jest zmienna i nie można określić jej tylko za pomocą arytmetyki i prostego podstawiania do wzoru. Aby uzyskać precyzyjne dane o dniach płodnych, należy obserwować swój organizm.
Komputery cyklu Lady-Comp ułatwiają to zadanie, doskonale sprawdzają się w diagnostyce cyklu. Zbierając dane o temperaturze i porównując je z własną bazą cykli ponad miliona kobiet poinformują o występowaniu dni płodnych i niepłodnych za pomocą kolorowych lampek.
Codzienne pomiary temperatury są konieczne, aby urządzenie działało poprawnie, dlatego zaraz po przebudzeniu, tuż przed wstaniem z łóżka należy zmierzyć temperaturę. Lady Comp ma wbudowany sensor - termometr, który umieszczamy pod językiem i trzymamy około pół minuty. Urządzenie daje sygnał – zielona lampka wskazuje, że mamy dni niepłodne i można współżyć bez obaw o zajście w ciążę. Żółta lampka ostrzega o nauce urządzenia lub o zmianach w cyklu, a czerwona oznacza owulację, dni płodne lub możliwość zapłodnienia (określoną na podstawie żywotności plemników).



Potwierdzona skuteczność

Wiele osób nie wierzy w działanie tego urządzenia, ale skuteczność komputerka LADY COMP jest potwierdzona badaniami. Przeprowadzono je na grupie 510 Polek, a otrzymany współczynnik Pearla wyniósł 0,64! Oznacza to, że skuteczność wskazywania faz płodności w cyklu (komputerów cyklu używanych jako metoda antykoncepcji) jest na takim samym poziomie jak skuteczność antykoncepcji hormonalnej doustnej!


Lady Comp to nie tylko antykoncepcja
Urządzenie medyczne Lady Comp informuje nas, kiedy mamy dni płodne. Informacja ta jest tak precyzyjna, że w przypadku osób starających się o dziecko może pomóc zaplanować ciążę, a nawet płeć przyszłego potomka (w tą dodatkową funkcję wyposażony jest Lady-Comp baby).


Już niedługo kolejne wpisy i kolejne "relacje" ze stosowania tego komputerka owulacyjnego :) A jeśli chcesie się dowiedzieć więcej, to zapraszam na stronę ladycomp.pl :) Miłego dnia kochani... no i już WEEKEND :*

Piling skóry głowy - kosmetyki do włosów z UK #2

$
0
0

Oczyszczanie skóry głowy jest bardzo ważnym punktem w pielęgnacji włosów. Pisałam o tym tutaj ---> KLIK! i zapraszam wszystkich, którzy tego postu jeszcze nie czytali. W Polsce korzystałam często z domowych mieszanek, choćby z pilingu kawowego.
Kilka tygodni temu, wertując Amazon trafiłam na bardzo ciekawy produkt, mianowicie SCALP SCRUB firmy ORS. Skoro mamy niedzielę dla włosów zarzucam maziaję na skórę i dzielę się z Wami efektami :)



Zdrowa skóra jest podstawą, aby mogły wyrosnąć zdrowe i piękne włosy. Zabieg złuszczający skórę głowy zapewnia idealne środowisko dla włosów, aby  mogły się rozwijać.
Peeling do skóry głowy i złuszcza wzmacnia skórę głowy, pobudzając jednocześnie krążenie, zwiększa dopływ tlenu i oczyszcza mieszki włosowe. Jest to "ćwiczenia aerobowe" do mieszków włosowych i skóry głowy.
  • Użyj około 1-2 razy w miesiącu w celu leczenia terapeutycznego
  • Użyj do intensywnego czyszczenia ogólnego głowy (około 3-4 razy w roku)
  • Nie stosować u dzieci
  • Nie stosować na 7 dni przed usługą chemiczną
  • Nie należy używać do 7 dni po usłudze chemicznej
  • Nie używać, jeśli podrażnienie lub otarcia są obecne na skórze głowy
  • Nie stosować na włosy (ten produkt jest tylko dla skóry głowy)
  • Nie stosować na wrażliwym skalpie
Składniki:

Papryka poprawia krążenie, usuwa zrogowaciały naskórek.
Siarka, skrzyp polny i pokrzywa odżywiają mieszki włosowe.
Olejki zioła delikatnie złuszczają.
Aloes łagodzi i nawilża.

Inci: aqua (water), sodium laureth sulfate, polysorbate-20, peg-120 methyl glucose dioleate, algae extract, aloe barbadensis leaf juice,glycerin, glyceryl,acrylate/acrylic acid copolymer, propylene glycol, equisetum arvense (horsetail) extract, hydrolyzed keratin, lauramide dea, phytic acid, triethanolamine, capsicum annuum (paprika) extract, rosmarinus officinalis (rosemary) leaf oil, salvia oficinalis (sage) oil, urtica dioica (nettle) extract, menthol, carbomer, benzophenone-4, propylene lgycol, diazolidinyl urea, methylparaben, propylparaben, methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone, fragrance, (parfum) linalool.

Cena: ok 5£/170g

Sposób użycia:
Aby uzyskać peeling do skóry głowy należy przygotować mieszankę z równych części "SCALP SCRUB" i sody oczyszczonej. Składniki trzeba dokładnie wymieszać, do utworzenia żółtej, puszystej piany. Należy nałożyć mieszaninę na skalp w ciągu 10 minut od zmieszania, w celu uzyskania maksymalnych wyników. Pozostawić pod przykryciem przez 12-20 minut. NIE OGRZEWAĆ! Po określonym czasie należy dokładnie spłukać włosy i skórę głowy i zmyć szamponem pozostałości produktu.










W zestawie otrzymujemy bazę do naszego pilingu, szczoteczkę do mieszania i nakładania, miarkę, plastikowy czepek i 4 kubeczki.





Produkt ma bardzo gęstą konsystencję i przyjemny kamforowy zapach. Produkt jest dość wydajny - w końcu przeznaczony tylko do skóry głowy. Jedna miarka wystarczy ;)


Piling ORS Scalp Scrub stosuję raz na dwa tygodnie i to zdecydowanie wystarcza. Skóra głowy dokładnie oczyszczona pozwala dłużej zachować włosy w świeżości. Ponadto moja skłonność do krostek zmniejszyła się, czuję wyraźnie że skóra jest zdrowsza. Nie dręczą mnie problemy zapalenia mieszków ani łupieżu, wypadanie też osłabło.


Scrub będzie idealny dla osób :
  • które doświadczają utraty włosów 
  • z łupieżem 
  • które chcą utrzymać zdrową skórę głowy i uniknąć problemów wypadania włosów w przyszłości.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona działaniem tego produktu :) Polecam serdecznie !!!




Życzę Wam cudownej niedzieli :* Buziaki!
Herrbata

Na jeżyny...

$
0
0

W Szkocji znów angielska pogoda - chociaż tu także są piękne, ciepłe i słoneczne dni. Wtedy korzystamy i spacerujemy. Mieszkamy w stolicy, ale ilość zieleni na pewno by Was zaskoczyła. Pełno parków, polan... dużo zieleni, soczystej zielonej zieleni :)
Niedaleko od naszego domku jest pole golfowe, dookoła trochę drzew, nieco krzaków. Tam teraz chodzimy, żeby najeść się jeżyn. Nie opłaca się zbierać bo i tak w drodze do domu zjadam wszystkie. Ubóstwiam owoce leśne!





Jeżyna, nazywana również czarną maliną, ożyną, ostrężyną, czy dziadem należy do najstarszych znanych nam owoców. Znaleziono ją w wykopaliskach pochodzących z czasów prehistorycznych. Jej właściwości lecznicze opisywali Hipokrates, Dioskurides, Pliniusz, Galen, a w czasach nowożytnych m.in. Dodonaeus, Matthiolus, Lonicerus czy Haller. Rośnie dziko na polach, łąkach, miedzach, w zaroślach i lasach. Obecnie porasta tereny całej kuli ziemskiej. Wszystkie owoce tego gatunku są jadalne. W zależności od rodzaju spotykamy od kwaśnych do bardzo słodkich, od koloru ciemnofioletowego do czarnego.


Jeżyny ceni się za wysoką wartość leczniczą i spożywczą. Do celów leczniczych stosuję się owoce, liście, młode pędy, płatki kwiatów, łodygi i korzenie rośliny. Znana i ceniona była już w starożytności, kiedy Dioskurides stosował okłady z liści do leczenia różnych chorób skórnych. Liście jeżyn od czasów starożytnych były wykorzystywane jako lek w walce z chorobami skóry, takimi jak liszaje, wypryski, ropiejące i nie gojące się rany. Odwar z liści działa napotnie, stosowany jest w przeziębieniu i anginie. Przynosi ulgę w przypadku nieżytów górnych dróg oddechowych. Ten sam odwar leczy również krwawą biegunkę. Liście jeżyny mogą być pomocne przy grypie, przeziębieniu, w chorobie reumatycznej, w chorobach żołądka i jelit, w walce z chorobami skóry, w przypadku przewlekłych zapaleń błony śluzowej, kiedy w przewodzie pokarmowym nadmiernie rozwija się flora bakteryjna i pojawiają się skłonności do wzdęć oraz biegunek.


W skład owoców jeżyny wchodzą cukry, kwasy organiczne, witaminy z grupy B, witamina C, prowitamina A, pektyny, garbniki, flawonoidy, kwas cytrynowy, barwniki antocyjanowe, a także związki mineralne potasu, wapnia i magnezu. Są także dobrym źródłem miedzi i żelaza.
Dzięki pestkom mają sporo błonnika, a w połączeniu z niską kalorycznością (43 kcal / 100 gram), sprawia że są one doskonałe dla osób na diecie.
Owoce jeżyn zawierają cenne antyoksydanty, czyli substancje, hamujące procesy starzenia się organizmu i są uznawane za ważny element profilaktyki chorób nowotworowych.
Duża zawartość wapnia w ostrężynach wzmacnia kości i zapobiega osteoporozie, dlatego są one szczególnie zalecane kobietom w okresie menopauzy. Dzięki obecności potasu i magnezu regulują ciśnienie krwi i wpływają pozytywnie na układ nerwowy.
Owoce jeżyn swój ciemny kolor zawdzięczają zawartości antocyjanów - naturalnych barwników. Działają one przeciwzapalnie, wzmacniają naczynia krwionośne, niszczą wolne rodniki i są ważnym elementem profilaktyki przeciwnowotworowej.



Z dojrzałych owoców można wyciskać sok i używać go do sporządzania okładów na krosty, wypryski, liszaje, na rany i owrzodzenia oraz do płukania jamy ustnej i gardła. Można dodawać go również do kąpieli, aby pomóc w leczeniu świądu i trądziku. Sok z jeżyn działa również napotnie i wykrztuśnie, dlatego zalecany jest więc przede wszystkim w przeziębieniach oraz stanach gorączkowych. Pomaga zwalczać biegunkę i mdłości, łagodzi ból występujący przy zapaleniu jelita oraz obniża poziom kwasów żołądkowych. Dobrze sobie radzi ze zwalczaniem zgagi.
Czarne maliny są niestety bardzo nietrwałe. Nawet przechowywanie w lodówce sprawia, że łatwo tracą swój smak i aromat, oraz szybko pleśnieją. Dlatego warto je od razu zjeść lub przetworzyć. Można je zamrozić, jednak po rozmrożeniu nadają się tylko na przetwory lub jako dodatek do koktajli.


Sezon na te owoce jest bardzo krótki, dlatego wszytskich zapraszam na jeżyny :) póki jeszcze wesoło rosną w pobliskim parku!


Pozdrawiam, Herrbata :*
Viewing all 141 articles
Browse latest View live